Praktycznie raz w tygodniu jestem w samolocie i przez lata moja skóra po podróży musiała przejść rekonwalescencję. Drogą prób i błędów wypracowałam sobie protokół postepowania który ją chroni.
1. Przygotować skórę przed lotem, szczególnie długim. Jedna z moich opcji: serum z kwasem hialurolowym, na to nakładam warstwę kremu o lekkiej konsystencji z kwasami tłuszczowymi, cholesterolem i ceramidami (chroni skórę przed utratą wilgoci) na to nakładam krem o ciężkiej konsystencji #Neauvia Rich, który utrzyma ją w świetnej formie przez cały dzień i to on nadaje skórze ten połysk (kwas hialuronowy i czynniki wzrostu)
2. Nie nakładam podkładu kosmetycznego, nie matuje niczym skóry i absolutnie nie używam pudru sypkiego czy w kompakcie! (koloryt wyrównuje podkładem medycznym Neauvia – jest to krem regeneracyjny z pigmentem)
3. Podczas podróży spryskuje skórę mgiełką. Przetestowałam na długiej trasie #Vagheggi emozioni plus. Została stworzona do łagodzenia podrażnień skóry wrażliwej. Świetnie chroni przed wysuszeniem. Ponieważ jest naturalna spryskałam nią całą rodzinę. Koi i odświeża. Niweluje uczucie ściągnięcia. Moja skóra po 10 h lotu wygląda jak po wizycie w spa.
4. Przez cały lot pijemy dużo wody
5. Suplementacja – na parę dni przed lotem i w dzień lotu wprowadzam naturalną suplementację detoksykującą i przeciwdziałającą zbieraniu się wody w ciele. Z natury mam tendencję do obrzęków, a to bardzo pomaga.
6. Luźny, wygodny i oddychający strój z naturalnego materiału. To samo dotyczy obuwia.
A Wy jakie macie sposoby na ochronę skóry w samolocie?
antiagingbeachbeautybikinidresskosmetologiakosmetykimakeupmakijażmedycynaestetycznaMiamiodmładzaniepielęgnacjaplażapodróżpolishgirlsamolotskoncareskóratestowanietripuroda
What do you think?